TAM, GDZIE LAS SZUMI, A LESZY MRUŻY OKO
Owiany tajemnicą, pachnący żywicą, pełen wyszomorów, bugajów i innych stworzeń, które lepiej karmić dobrym humorem niż kanapką – taki właśnie jest las w Miedzichowie!
Tu grzyby rosną szybciej niż memy w internecie, a każdy borowik to jak wygrana w totolotka (tylko smaczniejsza).
Co nas czeka?
- Wspólne buszowanie po lesie (i to w pełni legalne).
- Zbieranie grzybów, które od wieków dawały moc wojownikom i… pewność siebie w miłosnych podbojach.
- Ognisko, kiełbaska i jadło, które sprawi, że nawet Leszy z zazdrości wyjdzie z paproci.
- Śpiewy przy karaoke – bo po grzańcu każdy z nas zostaje słowiańskim bardem!
Plan podróży:
- 07:15 – zbiórka (Poznań, mała pętla autobusowa, ul. 28 Czerwca 1956 r.).
- 07:30 – odjazd, zanim muchomory przejmą stery!
- Po przyjeździe – kawa, herbata i ciasto od gospodarzy (bo grzybiarz musi mieć siłę).
- Około 09:30 – wejście do lasu – niech koszyki i wiadra napełniają się po brzegi!
- Po grzybobraniu – powrót do agroturystyki, uczta przy ognisku, zupa grochowa, kiełbasa i gratisowy grzaniec (w/g tajnej receptury, nie pytajcie, bo i tak nie powiemy).
- Karaoke do utraty sił – ale spokojnie, wracamy do domu, więc nie trzeba spać w stodole.
Menu (dla tych, co wolą kuchnię niż grzyby):
- kiełbasa śląska,
- grochówka,
- smalec, ogórki kiszone, chleb,
- musztarda & ketchup (bo życie to wybory),
- grzaniec z wina GRATIS!
Niezbędnik grzybiarza:
- Kalosze (w razie spotkania z bagiennym potworem).
- Wygodne ubranie – najlepiej takie, którego nie boicie się upaprać w mchu.
- Nóż – do grzybów, nie do pojedynków.
- Koszyk lub wiadro – foliowe reklamówki niech zostaną w Biedronce.
- Dobry humor i słowiańska werwa – bez tego ani rusz!
Chcesz przeżyć dzień pełen magii, śmiechu i grzybowej przygody?
Jedź z nami – bogowie nie muszą się zjawić, ale borowiki na pewno!
